Tak, tak kolejny rok minął jak z bata!
Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie był to Rok szczególny :) Ale nie mam zamiaru rozwijać tego tematu, bo po co, skoro dziś wszyscy w głowie mają imprezę. Co do imprezy właśnie, życzę Wam aby udała się jak najlepiej,a jutro nie było skutków ubocznych.
My Sylwestra spędzimy na imprezie zwanej Sandance, na plaży, na palmie. Brzmi niesamowicie!
Powiem Wam, że uczucie realizacji,czegoś co było kiedyś tylko w sferze marzeń jest WoW- przepiękne! A jeszcze lepsze jest wtedy, gdy można się tym dzielić z innymi :)
Oto, parę zdjęć z ubiegłorocznego sylwestra:
Ponieważ Wasze brzuszki są już pełne a mnie tęskni sie za tradycyjną Wigilią, pragnę podzielić się z Wami jedną z moich ulubionych przyjemności tutaj,która w tym czasie na pewno nas łączy, czyli JEDZENIEM :)
Krótki wstęp w roli wyjaśnienia.
Na początku miałam takie genialne myśli, że będą tematy,
które odłożę w czasie, pozbieram materiały i przedstawię Wam w „całości”. Tyle
tylko, że wtedy nie wiedziałam, że nie ma żadnej całości. Nie da się
zdefiniować, zamknąć jakimiś nawiasami pewnych tematów i jednym z nich jest
jedzenie.
Ze względu na to, ze jestem strasznym żarłokiem i bardzo
doceniam starania innych przy garach ten temat jest moją perełką. Uważam, że
jedzenie tutaj jest wyśmienite. Różnorodność, ilość, jakość są fenomenalne.
Samo to, ze mieszkam z dziewczynami z zupełnie odległych od nas regionów daje
mi wiele satysfakcji. Od samego początku powitała mnie kuchnia ze Sri Lanki
(gdyż moja lokatorka stamtąd pochodzi). Piekielnie ostra i intensywna, bardzo
zróżnicowana i co ciekawe każdy posiłek to min. 2h spędzone w kuchni. Nie ma,
ze kanapka, nie ma że sałatka. Musi być mięso/ryba z jakimis warzywami+ ryz.
Musi!
Potem Indie.. mhh niekoncząca się opowieść. Za każdym razem
staram się jeść coś nowego i za każdym razem doznaje jakby olśnienia. Łączenie
smaków słodkich i ostrych, bogactwo kolorów, doznania z jedzenia rękami.. no coś
pięknego!
Aaaa.. jak jecie coś ostrego to nie pijcie wody, tylko jogurt albo ..czekolada!
od lewej cholernie kwaśno-ostra sałatka, chaas- kwaśne mleko z kolendrą, chilli i innymi przyprawami, sos- chyba wasabi
Kuchnia Arabska również intensywna. Nie ma nic lepszego niż
świeży chlebek podany jako przystawka do sałatki (z mięty, kolendy, sałaty,
pomidorów) + inne zioła + kwasek cytrynowy (dla podkreślenia i wyrazistości
smaku). No i mięcho mhh..na tysiące sposobów.
A oto nasz wczorajsza Wigilia w centrum handlowym- restauracji Perskiej:
Przykro mi to stwierdzić, ale kuchnia polska (przynajmniej
moim zdaniem) może buty czyścić innym kuchniom regionalnym, dlatego też nie..
nie będę patriotką pod tym względem i bigos zamienię na coś innego.
Co by tradycji stało się za dość dziś na stole królował
polski Żurek.
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, bez względu na to,czy wierzycie i jak wierzycie, chciałabym Wam życzyć wszystkiego, co najlepsze.
Delektujcie się wspaniałymi pysznościami i doceńcie bliskość bliskich.
Jest wiele takich momentów, kiedy pędzimy gdzieś na co dzień, ale chyba nie bez powodu jesteśmy w tym miejscu, w którym się znajdujemy i oby to dało nam chwilę refleksji i skupienia nad własnym życiem, bo jest tylko jedno i trzeba je kochać i czerpać z niego ile wlezie.
Mamy różne cele, poglądy na świat, sposoby na osiąganie osobistych sukcesów ale w tym wszystkim nie zapominajmy być dobrymi ludźmi. Uśmiechajmy się do siebie, darzmy się szacunkiem i nie bójmy się marzyć, albo co lepsze- tych marzeń realizować!
W tym tygodniu mieliśmy „Wigilię” pracową. Nie byłoby w tym
nic dziwnego, gdyby miejsce nie znajdowało się nad morzem, temperatura nie
sięgałaby 25 stopni, a zamiast barszczu i uszek serwowano krewetki.
Jak to wyglądało? Zdjęcia poniżej:
A oprócz tego. Po przepysznym jedzeniu szef
zaprosił nas do kolejnej restauracji centralnie na plaży. Nie potrafię znaleźć
dobrego określenia na to miejsce, gdyż „knajpa” brzmi niesamowicie nie na
miejscu. Powiedzmy,ze jest to beach bar przy ekskluzywnym hotelu. (tu muszę zaznaczyć , że często bary/ imprezownie należą do hoteli, znajdują się w ich wnętrzu i jest to zupełnie normalne).
Generalnie celem powstania owych miejsc jest kultywowanie
hedonistycznego stylu odpoczynku na plaży przy spokojnej muzyce i w pięknym
otoczeniu. Sam wystrój jest niesamowity. Święcące kanapy/ pufy usadowione na już chłodnym, nocnym piasku,
szum morza w tle, namiastka kominków na stołach, drinki jak z filmów o Hawajach
i bajkowo podane przekąski. Piękna sprawa! Niebo na ziemi (tym bardziej za
pieniądze firmy).
Rano mą osobę ogarną strach i niepokój.
Nie dość, że moj nos był zimny (to zły znak), to obracając się o 90 stopni w lewo z pozycji plecowej- chillowej, do pozycji bocznej, me oczy ujrzały szarość. Nie byle jaką szarość! Nie było świateł, nie było słońca, popielata firanka zakryła nam okna.
Oto kilka fotografii tej jakże paskudnej aury:
Miasto Dubaj nie posiada kanalizacji, dlatego też to co ląduje na ziemi, dopóki nie odparuje, tak pozostaje.
Droga do biura
widok z okna
Tak! Teraz pewnie niektórzy myślą "A masz! My tak mamy na co dzień"- dla Was nowina- po południu przyszło SŁOŃCE :)
Pierwsza
większa impreza, o której dowiedziałam się tuż po przyjeździe tutaj byl koncert Macy Gray.
Stwierdziłam
wtedy, pamiętając nasze pojękiwania z Panna D. nad kontraktami w AMS,ze to
byłaby znakomita okazja do uczczenia pierwszej wypłaty, na która bardzo
(BARDZO) czekałam.
I co? Jak
w mordę strzelił kasa przyszła w dzień koncertu wiec nie pozostawało nic innego
jak cieszyć się wydarzeniem.
Oto i ona:
Koncert był fenomenalny! Wszyscy doskonale się bawili. Macy ma niesamowity temperament i potrafi rozgrzać chyba każdą publiczność. Nas nie trzeba było namawiać. Już po kilku piosenkach miejsce zamieniło się w wielki parkiet gdzie ludzie podrygiwali, śpiewali i po prostu dobrze się bawili.
Czasem
mam takie myśli,czy do końca jestem normalna/ zachowuje się normalnie, bo wiele
osób mi mówi ze samemu to tak dziwnie na koncert iść..
No, ale z
drugiej strony podliczając realistycznie wszystkie "za i przeciw",
kiedy znów miałabym okazje usłyszeć tak charakterystyczny głos na żywo,
zobaczyć to show. Tym bardziej że w danym momencie, nic nie powstrzymywało mnie
przed zrobieniem tego. Był koncert, była kasa, tylko potrzeba było wpakować się
w metro i się cieszyć :D
A przy
okazji powiem Wam, ze życie w Dubaju, ze względu na to, iż jest tu dużo
tymczasowych cudzoziemców przypomina trochę sceny z amerykańskich filmów, gdzie
po pracy idziesz sam na drinka i siedzisz przy barze ciesząc się chwilą (albo myślac,że w domu i tak nikt na ciebie nie czeka). Dużo ludzi wychodzi tu w pojedynkę. Dużo
łatwiej jest tez nawiązać kontakt. I nie chodzi mi o jakieś podrywy. Tak po
prostu, ludzie do siebie rozmawiają, uśmiechają się, otwierają paszcze, -
i to jest jak najbardziej spoko. Mowie tu głównie o ludziach z Europy i
miejscach Europejskich, bo niestety inne nacje maja trochę inna kulturę, ale
skupmy się na pozytywach.
Dla przykładu-
poszłam kiedyś na piwo do Irlandzkiego pubu nieopodal miejsca, w którym mieszkam.
To bylo
moje pierwsze samotne wyjście i wiecie trochę się stresowałam. Ale będąc już na
miejscu, po 5 min dosiadła się do mnie 63 letnia Irlandka, z która przegadałyśmy
jakieś 2-3 godziny, racząc się trunkiem, a po wszystkim każda poszła w swoja stronę.
Albo inny
przykład, w pierwszy weekend zostałam zaproszona na domówkę, do zupełnie obcych
ludzi, ale im to zupełnie nie przeszkadzało, wręcz odwrotnie, opowiadali mi, na
co zwracać uwagę, co kiedy robic.. i w ogóle jak tu wygląda życie
. I powiem Wam, ze to było takie.. miłe!
Chyba
jest to wynikiem tez tego, ze wielu ludzi traktuje Dubaj jako miasto przejściowe,
dla kariery, znajomości, a potem myślą, aby przeprowadzić się w jakieś bardziej
ustabilizowane, miejsce.
Wiele
ludzi, tak jak i ja tęskni, ale przepych i fajna kasa ma to wynagradzać.
Europejczycy, Amerykanie maja przyjeżdżać cieszyć się, zwozić swój know how, a potem niech robią, co chcą..i
jakoś sumarycznie wygląda to całkiem fair. No cóż, poczekamy do lata, gdzie
temperatura sięga 50 stopni, i dowiem się czy siedząc tylko w biurze, domu
(pomieszczeniach zamkniętych- klimatyzowanych) dalej będę cieszyć się pobytem
;) Póki co jest dobrze! A uczucia wylegiwania się na plaży w Grudniu nie pobije
nic! :D
A dziś zabiorę Was w okolice największego z największych...
Takiego, przy którym człowiek wydaje się mrówką, a raczej
nano cząsteczka.
Mili Państwo, oto Jego Wysokość Burj Khalifa!!
Budowa, rozpoczęta 21 września 2004, zakończyła się 16
sierpnia 2009 roku. Wysokość budowli wynosi 829 metrów. Budynek posiada 163
piętra użytkowe. Oficjalne otwarcie budynku nastąpiło 4 stycznia 2010 roku, a
koszt budowy to 1,5 miliarda dolarów.
Jest najwyższą lądową konstrukcją budowlaną, jaką
kiedykolwiek zbudowano (tytuł ten odebrał 20 maja 2008 masztowi radiowemu w
Konstantynowie, znajdującemu się w Polsce, który miał 646,38 metrów wysokości i
uległ on zniszczeniu 8 sierpnia 1991).
Projekt Burj Khalifa został zainspirowany pustynnym kwiatem
Ismena rosnącym w okolicach Dubaju. Trzy
ramiona wychodzące z centralnego rdzenia wraz ze wzrostem wysokości stopniowo
się zmniejszają. Szczyt budynku zwieńczony jest iglicą.
Najniższe 37 pięter zajmowane są przez Armani Hotel,
udekorowane przez samego Giorgio Armaniego. Ponadto w budynku znajdują się:
- basen
- 900 mieszkań
- 37 kondygnacji przeznaczonych na użytek biur
- 160 hotelowych pokoi Armaniego
- 144 prywatnych mieszkań urządzonych przez Armaniego
- 11 hektarowy park z 6 fontannami
- 3000 podziemnych miejsc parkingowych
- 4-piętrowy fitness klub i centrum rekreacji
W wieżowcu zainstalowano
66 najszybszych wind na świecie poruszających się z prędkością
dochodzącą do 65 km/h. Inżynierowie planowali budowę pierwszych na świecie
trójpokładowych wind, jednakże ostatecznie są to dwupokładowe windy, mieszczące
do 21 osób każda.
Ciekawostka:
Co oznacza nazwa Burj Khalifa i dlaczego nie przetrwała
pierwotna nazwa Burj Dubai? Sekret tkwi w pomocy, jakiej udzielił swym rodakom
emir Abu Zabi – szejk Khalifa Ibn Zayed an-Nahajan. To właśnie on wspomógł,
będących już na skraju finansowej zapaści dubajskich inwestorów i przeznaczył
część swoich funduszy na dokończenie budowy.
(Tu pragnę podziękować Panu Maciejowi Białek z Politechniki Białostockiej za ciekawe informacje na stronie).
A oprócz zdjęć coś, co mnie pozwoliło oderwać się
od rzeczywistości i zapewne nieraz będę tam powracać. Słynne fontanny pod Burj Khalifa.
A to droga do fontann i staw, z którego wyłaniają się one od 18, co pół godziny. W repertuarze jest mnóstwo piosenek z całego świata, dlatego tez każda wizyta może być zaskoczeniem pod względem widowiska.
Największe centrum handlowe na świcie. Jego powierzchnia zajmuje 1 124 000 m2, dla porównania Bonarka ma 91 000 m2 .W centrum znajduję się około 1200 sklepów, średnio odwiedza je około 750 tysięcy osób tygodniowo. Galeria sama w sobie pobija rekordy, ale również zawiera akwarium (największe na świcie) i największy sklep ze słodyczami o powierzchni 930 m2. Dubai Mall jest również najczęściej uczęszczaną powierzchnią tego rodzaju (na świecie). No bo jak coś robić, to na maxa :D
W środku znajduje się również bazar tzw. souk, jednak jest on bardzo nowoczesny i skończyła mi się bateria wiec tylko o tym napomknę.
Spacerując po centrum po pierwsze- można się zgubić, po drugie- można się na prawdę zmęczyć. Poniżej załączam parę zdjęć, mam nadzieję, ze będziecie mogli sobie to wyobrazić :)
wejście ;)
Mapa- tu stoi zawsze Pan i pomaga szukać miejsc, do których chcemy dotrzeć
Buti
złota część
wodospad- robi ogromne wrażenie
akwarium
W akwarium jest ponoć 33 tys. różnych gatunków stworzeń
Candylicious- największy sklep ze słodyczami,
with love <3
Candylicious
Przebili nasze lizaki ;)
drzewo!
tysiące motyli
Centrum robi ogromne wrażenie. Mili Państwo, mam coś jeszcze w zanadrzu.. (tu powinny być bębenki w tle)-moja reżyserska inicjacja: