Mówiłam Wam kiedyś, ze mieszkam z dziewczyną z Indii i ze Sri Lanki, prawda?
No wiec ta druga z okazji swoich zaręczyn zaprosiła mnie i moją wspólokatorkę na swoje zaręczyny.
Może się to wydać dziwne, ale oni na Sri Lance zaręczyny traktują juz niemal jak ślub stad też takie cyrki z gośćmi a potem z przygotowaniami i celebracją.
Po tym jak urlop w pracy został potwierdzony bez wahania kupiłam bilety.
Koszt z Dubaju to mniej więcej 1200 zł w obie strony (uwierzycie?) + wiza 30$, która można zamówić on-line lub kupić po wylądowaniu na lotnisku.
Z lotniska odebrał nas Neveen (Pan narzeczony)i tak rozpoczęliśmy tydzien niesamowitych i na pewno niezapomnianych wakacji!
Ponieważ przyleciałyśmy rano ja, moja współlokatorka z Indii i koleżanka N.- Maria z Filipin, od razu pojechaliśmy do jego rodziny na powitalne śniadanie.
Wszyscy gorąco nas przyjęli- gorąco dosłownie bo było ponad 30 stopni i wilgotność,ze hej!
Na śniadanie.. Ryż na mleku kokosowym + curry..
Mnie zawsze kraje tropikalne kojarzyły się z lekkimi posiłkami, owocami i hektolitrami wody, ale wiem, że to złudne. Lankijczycy na śniadanie, obiad i kolacje potrafią jeść curry (czyli sos z dodatkami np. ryby, kurczaka, warzyw), którego nazwa może być dla nas myląca, bo my curry uznajemy za przyprawę.
Tu jest to jakby gulasz, tylko zamiast wołowiny zazwyczaj jest chicken curry, fish curry, potato curry itd...
Ryż- nieodłączny, w bardzo wielu odmianach... i sałatki.Generalnie jeżeli chodzi o kuchnie to jest ona ekstremalna. To chyba najbardziej trafne słowo. Jeżeli coś jest ostre, to wypala gębę, jeżeli coś ma być słodkie, to do filiżanki herbaty wsypują 2 łyżeczki kopiate cukru, jeżeli coś jest słone, to rzeczywiście jest.
Smak ma być wyrazisty i oczywisty!
Poniżej parę fotek jedzonka:
Co bardzo ważne. Na Sri Lance nie używa się sztućcy. Je się rękoma i jest na to pewien sposób a mianowicie. Po nałożeniu jedzenia na talerz miesza się ryz z wybranym składnikiem/ składnikami, delikatnie ugniata, formuje jakby kulkę palcami wielkości orzecha włoskiego (1 kęs) potem tą kulkę nakłada się na 4 zbliżone do siebie palce prawej ręki ( końce palców powinny być na tej samej wysokości, co tworzy taką żywą łyżkę z ręki). Potem gdy kulka jest na końcówkach palców, zbliżamy dłoń do ust i wsuwany kulkę kciukiem do ust! Polecam spróbować :)
Ja uwielbiam jeść rękami, daje to zupełnie nowe doznania smakowe i właśnie z tego się wywodzi, gdy kiedyś Lankijczycy jak i Hindusi stwierdzili,ze jak to tak można jeść bez zmysłu dotyku? Każdy zmysł podczas jedzenia powinien być aktywny.
Wracając do historii naszej wycieczki. Po wspólnym powitaniu w domu N. pojechalismy do Colombo- domu rodzinnego Ireshy. Gdzie po raz drugi zostaliśmy gorąco przyjęci przez jej rodziców, a potem i siostrę. To był nasz dom i baza wypadowa na kolejne dni. A uwierzcie działo się działo...
N. jest konsultantem w biurze podróży wiec doskonale wiedział jak zaplanować na wypoczynek. A raczej.. to było ogromne szczęście, bo jadąc nawet nie wiedziałyśmy gdzie będziemy spać, ale dzięki wspaniałomyślności tych rodzin i pomysłowości, brakowało czasu na odpoczynek. W bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wszystko było przygotowane, dopracowane, widać, ze tak strasznie zależało im abyśmy zapamiętały te wakacje na całe życie.. I pomyśleć, ze miałyśmy być tylko gośćmi na przyjęciu zaręczynowym...
Po przyjeździe do Colombo spałyśmy niemal cały dzień, choć upał dla mnie był nie do zniesienia. Kojarzycie jak robicie sobie gorącą kąpiel i w łazience jest na końcu tak strasznie gorąco i wszystko jest zaparowane i choć na początku Waszym marzeniem było się zagrzać, tak teraz nie myślicie o niczym innym jka o otworzeniu drzwi? Tak.. tam drzwi były otwarte i wciąż było jak w łaźni..
I tu ciekawostka- ponieważ ja miałam ochotę stać cały dzień pod prysznicem, a nie lepić się do wszystkiego, dziewczyny podały mi fajny sposób żeby choć w małym stopniu uniknąć tego uczucia nieświeżości, a tym sposobem jest- talk dla dzieci. Dla nich to było normalne. Każdy sobie nosi talk... Generalnie wystarczy troszkę tego pudru rozpylić na ciele i odrazu jakoś lepiej i nie tak lepiąco. Możecie spróbować w przyszłości.
Wieczorem czekała nas szalona podróż tuk tukiem- 3 kołowym małym autkiem, do centrum miasta, gdzie musiłysmy kupić Saree jacket- albo po prostu, krótkie bluzki które odsłaniają brzuch, do Saree.
A pominęłam tą kwestię. Rano w domu N. Jego siostra pokazała na swoją kolekcję Saree i każda mogła sobie wybrać jedno. Uczucie jak z bajki o księżniczkach. Ja poszłam na cołość moim różem, ale co tam, żyje się raz:
To zdjęcie jest już z dnia zaręczyn, czyli kolejnego dnia naszej przygody.
Myślałam jakby tu opowiedzieć Wam o tym wyjeździe czy coś skategoryzować, czy oddzielić, podsumować, ale pojdę za flow póki mam majka i pozwólcie, że będą to relacje dzienne wraz z ciekawostkami, przeze mnie zaobserwowanymi.
Na dziś koniec.
Ściskam mocno,
M-ka