sobota, 6 stycznia 2018

POLSKA

Zyjemy w kraju, gdzie zamawiajac kawe widzimy piekny usmiech sprzedawcy (bo, tak mowili na szkoleniu) jednak, gdy zapytasz juz o cukier sytuacja wyglada mniej wiecej tak:



Zyjemy w kraju, gdzie sytuacja gospodarcza jest stabilna. Nie ma powodow do niepokoju. Nie groza nam kleski zywiolowe, nie dosiega nas Trump, czy ISIS ale wciaz jest zle, chocby dlatego,ze przy wladzy jest partia, ktora wygrala w demokratycznych wyborach- na ktore, Ty tez miales wplyw!

Zyjemy w kraju, gdzie zewszad ludzie kreuja w socialmediach swoj wizerunek na 'jacy to oni nie sa szczesliwi', lecz gdy wyjdziesz na przerwe w pracy wciaz slyszysz, jak to nie jest troche przejebane..no ale nie bede Ci narzekac..no ale wiesz.. I tu 20 min monolog.

Zyjemy w kraju, gdzie wiekszosc ludzi sie nie slucha! To jedna z kwestii, ktora osobiscie najbardziej mnie przeraza). Gdzie komunikacja jest jednostronna. Gdzie latwiej jest zrezygnowac, niz poswiecic czas I wspolnie rozwiazac problem. Gdzie duzo osob, chce kolejne certyfikaty z coachingu i trenerstwa, lecz w glowie jest samo JA, JA, JA..
Czas zdac sobie sprawe,ze do tanga trzeba dwojga.

Zyjemy w kraju, gdzie coraz czesciej kobiety zostaja matkami, po to aby zablysnac na Instagramie powrotem do formy, fit stylem zycia I cwiczeniami. Gdzie wazniejsze jest robienie selfie w modnych ciuchach, z super gadzetami I w pieknych miejscach, niz dbanie o domowe ognisko rodzinne.

Zyjemy w kraju, gdzie faceci wieksza wage przykladaja do zaplanowania wizytu u barbera, badz na silowni, niz do spedzeniu wartosciowego czasu z rodzina, ustapienia miejsca w tramwaju, badz wymiany kola w samochodzie.

Zyjemy w kraju, gdzie przy poznawaniu nowej osoby, po pytaniu ' jak leci?', ktore zazwyczaj jest formalnoscia- bo tak naprawde wieszosc ludzi ma to dupie, wazniejsza jest Twoja pozycja w pracy, badz to ile zarabiasz.

Zyjemy w kraju gdzie szczery komplemet (jezeli juz zaistnieje) objawia sie zmieszaniem, bo nie wiadomo, czy to nie byla szydera.

Zyjemy w kraju, gdzie 45% spoleczenstwa, jako niedzielna rutyne uznaje kosciol, jednak malo kto przestrzega 10 przykazan. Nie wspominajac,ze malo kto zastanawia sie, w co tak na prawde wierzy.

Zyjemy w kraju gdzie znaczna wiekszosc w CV lubi wpisac podroze, lecz najlepiej takie zeby inni pozazdroscili, dobrze tez aby bylo daleko, 'All inclusive' I alko bez limitu. Najlepiej aby wycieczki byly organizowane z calym turnusem tak, aby przypadkiem nie zaistniala potrzeba integracji z lokalna spolecznoscia, poznawaniu kultury (o tym dowiemy sie od Cejrowskiego, ktory napierdala boso przez swiat). Nam chodzi o dobrej jakosci komfort I zdjecia.. Zdjecia przede wszystkim! Gdzie oprocz zapierajacych dech (najlepiej ogladajacym) widokow to MY bedziemy (wygladajac oczywiscie perfekcyjnie, w jednej z wycwiczonych przed lustrem poz) na pierwszym planie.

Zyjemy w kraju gdzie bycie w zwiazku, stalo sie wazniejsze niz bycie szczesliwym.

Zyjemy w kraju, gdzie kazdy jeden jest znawca angielskiego, najlepiej w pracy, na mailu.
Wyjezdzajac za granice czujemy jednak jakies takie skrepowanie I jakby niepewnosc, gdy przyjdzie nam swobodnie pogadac. W myslach klopotliwe – 'czy uzylem dobrego czasu? Czy slowo, ktore zastosowalem jest idealne?'. Otoz zdradze Wam sekret. Wiekszosc z nas mowi po angielsku lepiej niz przecietny anglik- na serio. W UK przecietna osoba nie trzyma sie form i wyrafinowanego jezyka. Zapewne tez wynika to z faktu, iz szkolnictwo wyzsze- zapewniajace taka wiedze, w przeciwienstwie do sytuacji w Polsce, jest platne ( tu mala aluzja, do tego aby doceniac, to co mamy za darmo).Wiecej luzu, filmow/seriali zamiast gramatyki, tak aby pewnego dnia, nawet po kilku drinkach, moc pogadac z kims, z drugiej czesci swiata ulicznym (zwyklym) jezykiem z jajem I bez skrepowania.

Zyjemy w kraju, gdzie JA jest wielka niewiadoma. Szum informacji, brak samoswiadomosci I owczy ped wygraly nad podroza wglab siebie, co w pewnym momencie przyczynia sie do wielu naszych wewnetrzych bitew i frustracji. Panierowani grupa (jak w kawalku Mesa), spelniajacy oczekiwania rodzicow i otoczenia, bedacy wzorem w oczach innych ( ale czy w swoich?), dazymy do wytyczonego nam celu (ale czy ten cel jest takze naszym celem?) . Pewnego dnia, to jak myslimy o sobie I o swiecie, zmierzy sie z rzeczywistoscia I z tym, jak to na prawde wyglada, lecz czy jestesmy na to gotowi?

Pisze to, bo jestem tego czescia. Bije sie w piers obserwujac, przyzwalajac,badz powtarzajac wyzej wspomniane zachowania. A przeciez te przyklady sa jedynie kropla w morzu smutku Polakow.
Chce aby swiat byl lepszy, jednoczesnie zdajac sobie sprawe,ze musze zaczac od siebie.
Chce abysmy szczerze byli dla siebie milsi. Zeby nasze usmiechy I uprzejmosc, pokrywaly sie z tymi pieknymi zdjeciami na Fb.
Jest jedno zycie, docenmy to co mamy, starajac sie codziennie byc lepsza wersja siebie.


Peace and love, 
Mka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

About

Translate

Blogger templates

Follow us at FB